Kilka refleksji organizatorów na temat piątej konferencji fonetycznej w Soczewce

 

A więc odbyła się piąta już z rzędu konferencja na temat dydaktyki fonetyki języków obcych w Polsce.  Gdy sześć lat temu, przy kawie, dwójka organizatorów planowała to wiekopomne przedsięwzięcie nie mogła sobie oczywiście wyobrazić w pełni ani głębokiej satysfakcji wynikającej ze zrealizowania początkowego zamysłu, ani tym bardziej bolesnych frustracji, które tej realizacji miały towarzyszyć.  Organizatorzy mają oczywiście trudną do uniknięcia tendencję do dostrzegania przede wszystkim tych drugich: potknięć (swoich i cudzych), niedociągnięć, opóźnień, niedoróbek, braków, nieporozumień, stresów, rezygnacji, bezsilności.  Jeśli mimo tego wszystkiego udaje się w końcu doprowadzić do zaistnienia następnej konferencji i publikacji odnośnego tomu (!), postrzegają to zwykle w kategoriach cudu, raczej niż efektu swoich starań.  Skoro już jednak ten cud po raz piąty się wydarzył, nietaktem byłoby szczegółowo zdawać sprawę z przeróżnych utrudnień, które go poprzedzały.  Spójrzmy, zamiast tego, krótko na organizacyjne pozytywy.

Po pierwsze, nadal jest to konferencja samofinansująca się, co czyni ją (względnie) niezależną od instytucjonalnych nacisków i nachalnej reklamy sponsorów.  Po drugie, utrzymują się na równym, wysokim poziomie zarówno ilość jak i jakość zgłaszanych i przedstawianych referatów.  Po trzecie, konferencja wyrobiła już sobie pewną 'markę' jako jedyne właściwie (niewirtualne) forum wymiany refleksji fono-glotto-dydaktycznej w Polsce.  Po czwarte, zaistniał już w badaniach i dydaktyce fonetyki powstały dzięki naszym konferencjom zrąb literatury fachowej – kilkadziesiąt specjalistycznych artykułów zebranych w łatwo dostępnych i regularnie ukazujących się tomach.  Po piąte, sporym powodzeniem cieszą się towarzyszące konferencji warsztaty pomyślane jako okazja samokształceniowa dla młodszych stażem dydaktyków i teoretyków fonetyki.  Po szóste, udaje się jak dotąd utrzymać mieszany teoretyczno-praktyczny profil konferencji, dzięki czemu badania podstawowe znajdują bezpośrednie przełożenie na praktykę dydaktyczną.  Po siódme, dyskusje konferencyjne nie są pozbawione emocji, jako że często odnoszą się do współczesnej praktyki edukacyjnej i rzeczywistości szkolno-akademickiej, która w sposób naturalny wywołuje przeróżne kontrowersje.  Po ósme, dzięki tym dyskusjom, diagnozom i postulatom nasze konferencje fonetyczne wpływają w jakimś, choćby niewielkim, stopniu na kierunek rozwoju dydaktyki fonetyki w Polsce.  I może to właśnie przynosi nam, organizatorom, a wierzymy, że również wszystkim uczestnikom, największą satysfakcję.

Oczywiście wiele zostaje do zrobienia na niwie organizacyjnej.  Chcielibyśmy pozyskać dla konferencji więcej nie-anglistów (choć w tym roku nie było tak źle!).  Pozostaje kwestią nierozwiązaną, który tryb publikacji pokłosia konferencji jest lepszy (łatwiejszy, sprawniejszy, bardziej realistyczny): jako tom przed- czy po-konferencyjny.  To pytanie ma oczywiście konsekwencje nie tylko dla organizatorów i wydawców, ale przede wszystkim dla autorów.  Niełatwą kwestią jest też formalny charakter tego tomu: niektórzy autorzy zwracają uwagę, że publikacje w antologii (ISBN) liczą się bardziej w nauce, niż w zeszytach naukowych (ISSN), którymi dotąd były formalnie pokłosia naszych konferencji.  Chciałoby się, przy okazji, żeby tomy konferencyjne były lepiej dopracowane edytorsko (co jest oczywiście trudne dla szczupłych sił wydawniczych w szkołach zawodowych).  Nie wiadomo, czy uda nam się utrzymać finansową niezależność konferencji, bo ceny wynajmu ośrodków o standardzie oczekiwanym przez uczestników stale rosną, zaś opłata konferencyjna osiągnęła już poziom zaporowy dla wielu potencjalnych gości i prelegentów.  Słabo też rozwija się wirtualne forum wymiany myśli fonetycznej założone przez Wiktora Goneta, FonPol, pomyślane początkowo jako 'ciąg dalszy' dyskusji konferencyjnych.

To, rzecz jasna, nie koniec zmartwień organizatorów, ale – jako się rzekło – nie o tym mamy przede wszystkim sprawozdawać.  Może w ogóle organizatorzy nie powinni tego robić?  Kto spośród p.t. uczestników miałby ochotę?  Zapraszamy!

 

WS

EWK

6 maj 2005